Hiszpania, Girona

spacer po wzgórzach

4 października 2012; 1 753 przebytych kilometrów




girona



W sumie cała podróż z El Prat do Girony (miasta, nie lotniska) trwała 3,5 godziny. Bez specjalnego pośpiechu, ale też bez zwiedzania po drodze.
W Gironie znów zero jakiś sensownych informacji, niby jest dworzec autobusowy, ale rozkładów jest tyle różnych, że ciężko się pokapować, gdzie szukać tego właściwego. Dobrze, że sprawdziłam wcześniej w necie. Okienko zamknięte, pan w okienku sąsiednim nie zwraca na mnie uwagi, dopiero, gdy pytam, pokazuje, że bilet kupuje się w autobusie i mówi, że numer 10. Z moich informacji wynika, że numer 2. Ufam, że choć godziny będą się zgadzać ;)

Miasto jest na wyciągnięcie ręki. Idę przed siebie, bez jakiegoś specjalnego planu. Zagłębiam się w uliczki, po tej stronie rzeki nowsze. Domki ładnie odbijają się w rzece, są kolorowe, choć takie jakieś 'nieporządne' ;) Szkoda, że słońce się schowało... Wszędzie porozwieszane flagi Katalonii. Przez rzekę Onyar przerzuconych jest kilka mostów.

Za rzeką zaczyna się stare miasto. Najbliższe ulice pełne są ludzi, ale te dalsze, położone wyżej, do których trzeba się wdrapać po schodkach, albo krętymi, czasem śmierdzącymi zaułkami, są już ciche i spokojne. Ludzi nie widać, słychać ich tylko przez otwarte okna. Zaczyna mi się podobać :)

Znajduję katedrę. Zresztą nie trudno o to, wynurza się co chwilę spośród domków. Można ją zwiedzać za 7 euro. Za katedrą tajemniczy ogród pełen zaułków, pnączy, schodków, które wspinają się na mury, by za chwilę poprowadzić w dół. Super! Z tyłu jeszcze jeden większy, ale też klimatyczny ogród, przylepiony do miejskich murów.

W mieście raczej zgubić się nie da. Choć pewnie, gdyby chcieć szybko trafić w jakieś miejsce, uliczki mogłyby płatać figle ;) Czasem potrafią skręcić niespodziewanie w nie tym kierunku, który by się chciało ;)
Nieco się z czasem przeliczyłam. Na autobus zdążyłam dwie minuty przed odjazdem. No ale zdążyłam :)

Po niecałej pół godzinie jesteśmy już na lotnisku. Pusto tu, choć w rozkładzie lotów jeszcze trochę na dziś jest. Samolot też w 1/3 pusty. Sezon na wakacje już się kończy. Dla mnie lepiej ;) Po starcie widać pięknie oświetlone wybrzeże.